Grenada (hiszp. Granada) to jedno z trzech największych miast Andaluzji. Jest to ważny ośrodek przemysłowy, kulturalny i akademicki ale przede wszystkim turystyczny. A czym uwodzi Grenada odwiedzających ją turystów? Wspaniałymi górskimi krajobrazami, zróżnicowaną zabytkową architekturą, świetną kuchnią... mało Wam? Grenada to także jeden z najważniejszych ośrodków flamenco!
Zainteresowani? Udajemy się zatem w podróż!
Pierwszym przystankiem na naszej trasie będzie Alhambra (wym. Alambra), warowny zespół pałacowy będący niegdyś twierdzą mauretańskich kalifów. Sława tego miejsca często wyprzedza (moim zdaniem nie do końca słusznie) sławę samego miasta. Kompleks pałacowy położony jest na górze dlatego też dodatkową zaletą odwiedzin tego miejsca jest możliwość podziwiania panoramy całego miasta.
Odwiedzając Alhambrę nie spodziewajcie się bogato wyposażonych wnętrz, nic z tego. Jej silne strony to unikalna jak na Europę architektura a także ogrody.
Alhambra graniczy z Generalife (wym. Heneralife), pałacem letnim oraz zespołem ogrodów należącym przed wiekami do emirów Grenady z dynastii Nasrydów. Oba zespoły, Alhambra jak i Generalife są wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Alhambra i Generalife to miejsce na które poświęcimy około 3 godziny dlatego też bilet o wartości kilkunastu euro to nie przesada.
Po Alhambrze i Generalife kierujemy się w dół, w stronę centrum miasta przechodząc przez dzielnicę Realejo (wym. Realecho). Jest to średniowieczna dzielnica żydowska, urocza część miasta której senność i spokój zdecydowanie kontrastuje z położonym po sąsiedzku ruchliwym i gwarnym centrum.
Oprócz plątaniny wąskich uliczek Realejo to również miejsce obfitujące w małe place. Przy jednym z nich, Plaza de Santo Domingo, szesnastowieczny kościół o tej samej nazwie.
Jeśli odwiedzisz Realejo, warto wpaść do kawiarni Papaupa na ulicy Molinos. Jest to dobre miejsce na drugie śniadanie serwujące również wspaniałą kawę z Bailey'sem.
Osoby ze słabym hiszpańskim mogą odetchnąć bowiem z barem stoi miła... krakowianka, mówiąca po polsku jednak z bardzo silnym akcentem hiszpańskim :)
Posileni śniadaniem i kawą możemy kierować się na północ ulicą Santiago w kierunku placu Izabeli Katolickiej. W ciągu kilku minut gęsta i niska zabudowa ustąpi tej prawdziwie wielkomiejskiej. Przekraczając ulicę Reyes Católicos zbliżamy się do katedry.
Katedra w Grenadzie jest wyjątkowa nie tylko ze względu na swój ogrom. Jest to miejsce w którym spoczywają królowie katoliccy czyli Izabela Kastylijska i Ferdynand II Aragoński. Tytuł królów katolickich otrzymali oni od papieża Aleksandra VI dzięki rozprawieniu się z muzułmanami okupującymi przez kilka wieków znaczną część Półwyspu Iberyjskiego. Królowie katoliccy scalili Hiszpanię, pod ich protektoratem Kolumb dokonywał wielkich odkryć geograficznych. W katedrze przechowywana jest również korona i berło królowej Izabeli oraz miecz Ferdynanda.
Jasne wnętrza wyróżniają się na tle wielu mrocznych hiszpańskich katedr:
Napis na magnesach sprzedawanych na deptakach sąsiadujących z katedrą mówi: "daj jałmużnę kobiecie bo nie ma gorszego cierpienia w życiu niż bycie niewidomym w Grenadzie"...
Po zwiedzaniu katedry i okalających ją uliczek jesteście prawdopodobnie głodni. Jak w każdym hiszpańskim mieście w Grenadzie znajdziecie setki miejsc z dobrym jedzeniem. Prawdziwym zagłębiem miejsc godnych polecenia jest ulica Navas położona o kilka minut pieszo od katedry. Na szczególne wyróżnienie zasługuje tutaj Bar Los Diamantes który działa od 1942 roku!
Po obiedzie warto wrócić do ulicy Reyes Católicos która doprowadzi nas do Plaza Nueva połączonego z Plaza Santa Anna. Tam malowniczą uliczką Carrera del Darro położoną nad rzeką Darro, kierujemy się ku kolejnym legendarnym miejscom: Sacromonte i Albaicín.
Plac św. Anny:
Carrera del Darro:
W górze, po prawej widzimy zabudowania kompleksu pałacowego od którego rozpoczynaliśmy zwiedzanie Grenady:
Z kolei z lewej strony widzimy wąskie uliczki które zaprowadzą nas na punkty widokowe z których będziemy mogli obserwować Alhambrę w pełnej krasie. Jednym z tych punktów jest Mirador de San Nicolás:
Jak już zapowiadałem, kontynuując spacer ulicą Darro dojdziemy do starej muzułmańskiej dzielnicy Albayzín zapisywanej również Albaicín (wym. Albajisin). Jest to miejsce nieco podobne do odwiedzonej wcześniej Realejo. Tworzy ją plątanina wąskich uliczek prowadzących raz to w dół, raz to w górę.
Widok na Albayzín:
źródło zdjęcia: https://en.wikipedia.org/wiki/Albayz%C3%ADn
Ulice Albayzín:
Tuż obok Albayzín znajduje się legendarne cygańskie osiedle Sacromonte koncentrujące kluby flamenco. Jeśli chodzi o wybór klubu, gorąco polecam Cueva de la Rocío. Klub ten założony został przez Don Andrésa Maya Fajardo y Doñę Rocío Fernández Bustamante w 1951 roku. Jest to prawdopodobnie najbardziej rozpoznawalny klub flamenco w Grenadzie, odwiedziła go nawet sama hiszpańska para królewska, król Juan Carlos i królowa Sofía a także inne znane osobistości takie jak choćby Bill Clinton czy Michelle Obama.
Jest to doskonałe miejsce dla miłośników flamenco oferujące spektakle na najwyższym poziomie. Jeśli chcecie się tam udać, najbezpieczniej będzie wykupić wejściówki jeszcze przed odwiedzeniem Grenady bowiem cena 20 euro nie odstrasza turystów i pomimo dużej liczby spektakli (ponad 40 tygodniowo!), przychodząc bez wcześniejszej rezerwacji, możemy nie zastać wolnego miejsca.
Widok na Alhambrę z Sacromonte:
Typowe miejsce spektakli flamenco stylizowane jak sama nazwa cueva wskazuje, na jaskinię:Doña Rocío, założycielka klubu:
Grenada to miasto w którym jeden dzień to trochę mało, w dodatku jeśli wybieracie się na flamenco, zakończycie wycieczkę o 23 lub o północy dlatego też warto rozważyć czy aby nie dobrze by było zatrzymać się choćby na jedną noc. To miasto kryje wiele innych ciekawych miejsc więc na pewno warto tu zostać!
Praktyczne porady:
Grenada położona jest w górach dlatego też tamtejszy klimat jest dość kapryśny. Jednego dnia andaluzyjskie słońce w czterdziestostopniowej temperaturze smaży turystów żeby następnego dnia zaskoczyć ich deszczem i temperaturą poniżej 20 stopni.
Niektóre części Grenady takie jak Realejo, Albayzín czy Sacromonte to piekło dla kierowcy! Wąskie uliczki z nielicznymi miejscami parkingowymi mogą doprowadzić do obłędu najbardziej opanowanego kierowcę. Jeśli przyjechaliście do Grenady samochodem a macie w planach odwiedziny Alhambry, najlepiej będzie zostawić samochód na tamtejszym parkingu a miasto zwiedzać pieszo, jego zwarta zabudowa powoduje iż szybkim krokiem przejdzicie z jednego krańca miasta na drugi w pół godziny.
Komentarze
Prześlij komentarz